niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 1

Latanie samolotem było jedną z najgorszych rzeczy, jakie mogły mi się przytrafić. Uwielbiam ziemię i panikuję, kiedy odrywam się od niej. Niestety nie wytrzymałabym kilku dniu w pociągu  z Filadelfi do Santa Monica. Nawet nie wiem, czy takie połączenie istnieje. Wątpię, więc dlatego tkwię na miejscu numer 87 obok Nancy, która czyta najnowsze wydanie Vanity Fair.
Playlista z mojego IPhone’a dobiegła końca jakieś pięć razy i zaczynam się nudzić.
Czując, jak zasycha mi w gardle, wstaje z fotela i jak najzgrabniej przechodzę do barku na końcu pokładu. Po drodze sp rawdzam godzinę na zegarku. Zostało jeszcze trzy godziny lotu. Potrzebuję się załatwić, ale nie ma mowy, że zrobię to tutaj. To zbyt obrzydliwe.
- Dwie butelki wody – mówię do stewardesy i wyciągam pomięty banknot z tylnej kieszeni jeansy’ów.
Brunetka mojego wzrostu schyla się do barku i wyciąga z niego to, o co proszę.
Na jej twarzy widnieje wymuszony uśmiech, kiedy odbieram zamówienie, a ona banknot.
Odwracam się i spotykam się wzrokiem z szarym T-shirt’em. Podnoszę wzrok na wysokiego blondyna o przenikliwych błękitnych oczach.
Na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Jego zęby są idealnie równe, białe i po prostu powalające.
Nagle telefon wypada z jego dużej dłoń. Komórka o mało nie zderzyła się z wytartą wykładziną, ale w porę łapię go, trzymając w tej samej ręce butelkę wody.
- Wow – wzdycha z uznaniem.
Jego głos jest głęboki, jak Ocean Spokojny, wokół którego będę mieszkać przez kolejne kilka lat. Błysk w oku sprawia, że moje policzki oblewa rumieniec.
Oddaje mu jego własność i spuszczam wzrok.
- Dobry refleks – chwali, a ja oblizuje wargę z zakłopotania.
Dlaczego nie potrafię nic z siebie wydusić? Zawsze miałam problem z chłopakami, ale od jakiegoś czasu to się pogarsza. Najlepiej w ogóle się z nimi nie konfrontować. Cóż… Moje życie miłosne wcale nie wygląda dobrze. Nie zajmuję się tego typu sprawami i bez pytań „dlaczego”? proszę. Nie mam zielonego pojęcia i w bliskiej przyszłości nie zamierzam się dowiedzieć. Chyba najlepiej jest mi samej. Nie potrzebuje chłopaka.
- Dzięki – drapię się z zakłopotania po karku i posyłam mu wymuszony uśmiech.
- To naprawdę było niesamowite! Złapałaś go w ułamku sekundy! – zauważa i wiem, że stara się podtrzymać rozmowę.
Zakładam pasemko swoich turkusowych włosów za ucho. Zapuszczam je już tak długo, a one nadal sięgają mi do biustu.
- Wybacz, ale czeka na mnie… Moja… Dziewczyna – parskam jakieś kłamstwo zanim orientuję, jak głupie ono jest.
Jego źrenice rozszerzają się do granic możliwości. Milczy i jedynie przepuszcza mnie w wejściu na pokład.
Zaciskam pięści i wracam na miejsce. Tylko ja potrafię tak zrobić. Zrobić swoją dziewczyną kobietę, która mnie przygarnęła.
- Przyniosłam ci wodę – oznajmiam, kiedy widzę, że Nancy skończyła studiować magazyn.
- Zdążyłam się zorientować, kiedy rozmawiałaś z tamtym chłopakiem – przewraca oczami i odkręca butelkę. – Całkiem niezły!
- Nancy! – karcę ją. – I tak nic z tego nie będzie. Powiedziałam mu, że jesteś moją dziewczyną.
Brunetka zakrztusza się wodą i zaczyna niekontrolowanie kaszleć. Łzy napływają jej do oczu, a twarz robi się cała czerwona.
Staram się opanować sytuację i klepię ją po plecach. Po minucie Nancy się uspokoją i wzdycha głęboko. Opiera się o fotel i kładzie swoją dłoń na klatce piersiowej.
- Dziewczyną?! – mało nie krzyczy tak głośno, że cały pokład ją usłyszy.
Na nieszczęście kątem oka widzę tego przystojnego blondyna, który zajmuje miejsce za nami.
- Shh – kładę jej palec na ustach. – Przepraszam, wymsknęło mi się.
Beszta mnie wzrokiem i odwraca wzrok na okno.
- Zwariuje z tobą, Kayla – kręci głową z politowaniem i nic więcej nie mówi.


*

Taksówka podjeżdża pod stary dom urządzony w stylu wiktoriańskim.
Poczerniało drewno dodaje tajemniczego nastroju. Dom wygląda na bardzo stary i ledwo trzymający się w kupie.
Nie pamiętam tego miasta. Żadnego szczegółu, żadnego parku, ani sklepu. Nancy ciągle mi powtarza, że mieszkałam tu dopóki nie skończyłam sześciu lat. Potem wyprowadziła się ze mną do Filadelfi. Nancy przygarnęła mnie do siebie, kiedy moi rodzice zmarli. Mówi mi, że mieli wypadek samochodowy. Byli jej sąsiadami, więc zorientowała się, że coś jest nie tak. Nikogo nie było w domu przez długi czas. Pewnej nocy ktoś podrzucił mnie pod jej drzwi.
Do tego oto domu. Byłam podekscytowana wróceniem do rodzinnego miasta.
Tylko jest mały problem. Nie mam żadnych krewnych. Nancy twierdzi, że nie mam rodzeństwa, ciotek, wujków, a nawet dziadków. Byłyśmy zdane na siebie.
Brunetka wyjmuje z portfela banknot dwudziestodolarowy i wręcza taksówkarzowi.
Wyciągamy swoje bagaże z bagażnika.
Włosy Nancy powiewają pod wpływem chłodnego powietrza. Jest piękną 39 –latką. Ma cudowne czekoladowe oczy, nieskazitelną cerę z drobnymi piegami. Prosty nos, małe usta i niskie czoło. Oboje uszu ma wykolczykowane. Nie ma tam miejsca na inne dziurki. Jest ich tysiące. Od płatka do chrząstki.
Idealne brwi, idealnie wytuszowane rzęsy, idealna cała. Piękna figura, zgrabne nogi i pokaźnych rozmiarów biust.
Nancy może być marzeniem każdego faceta, ale ciągle jest sama i nie chcę znaleźć sobie nikogo na stałe.
Nancy szamota się z kluczami od drzwi. Po chwili znajduje właściwy i otwiera nim zamek.
Drzwi okropnie skrzypią. Tak samo podłoga, kiedy wchodzimy do środka.
Drewno wygląda, jakby miało z tysiąc lat. Ściany pomalowane są na brąz i beż.
Po prawej znajduje się duży salon z sofą, fotelami, stolikiem do kawy i kominkiem, nad którym znajduje się telewizor.
Na wprost kuchnia urządzona w stylu wschodnim. Schody zrobione z tego samego drewna i tak samo skrzypiące prowadziły na piętro do mojego i Nancy pokoju oraz jej gabinetu.
- No to witam w domu, Kay  – jej uśmiech dodaje mi nieco otuchy.
Dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że czuję się tu obco.
I mam wrażenie, że wszystko w moim życiu przewróci się do góry nogami.

Autorka: Hej wszystkim! Jeśli ktoś w ogóle czyta. To mój pierwszy blog z 5SOS. Miałam świetny pomysł i postanowiłam go wykorzystać. Mam nadzieję, że wam się spodoba. 
Pierwszy raz pisze opowiadanie Fantasy, nie wiem, co mnie naszło, ale naprawdę mi się podoba. 
Rozdziały będą pojawiać się, co tydzień. Na razie regularnie, ponieważ mam sześć rozdziałów z zanadrzu. Później zobaczymy. 
Czekam na waszą opinię. To od was zależy, czy dalej będę go prowadzić. 
Ściskam! <3

2 komentarze: