Latanie
samolotem było jedną z najgorszych rzeczy, jakie mogły mi się przytrafić.
Uwielbiam ziemię i panikuję, kiedy odrywam się od niej. Niestety nie wytrzymałabym
kilku dniu w pociągu z Filadelfi do
Santa Monica. Nawet nie wiem, czy takie połączenie istnieje. Wątpię, więc
dlatego tkwię na miejscu numer 87 obok Nancy, która czyta najnowsze wydanie Vanity Fair.
Playlista
z mojego IPhone’a dobiegła końca jakieś pięć razy i zaczynam się nudzić.
Czując,
jak zasycha mi w gardle, wstaje z fotela i jak najzgrabniej przechodzę do barku
na końcu pokładu. Po drodze sp rawdzam godzinę na zegarku. Zostało jeszcze trzy
godziny lotu. Potrzebuję się załatwić, ale nie ma mowy, że zrobię to tutaj. To
zbyt obrzydliwe.
-
Dwie butelki wody – mówię do stewardesy i wyciągam pomięty banknot z tylnej
kieszeni jeansy’ów.
Brunetka
mojego wzrostu schyla się do barku i wyciąga z niego to, o co proszę.
Na
jej twarzy widnieje wymuszony uśmiech, kiedy odbieram zamówienie, a ona
banknot.
Odwracam
się i spotykam się wzrokiem z szarym T-shirt’em. Podnoszę wzrok na wysokiego
blondyna o przenikliwych błękitnych oczach.
Na
jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Jego zęby są idealnie równe, białe i
po prostu powalające.
Nagle
telefon wypada z jego dużej dłoń. Komórka o mało nie zderzyła się z wytartą
wykładziną, ale w porę łapię go, trzymając w tej samej ręce butelkę wody.
-
Wow – wzdycha z uznaniem.
Jego
głos jest głęboki, jak Ocean Spokojny, wokół którego będę mieszkać przez
kolejne kilka lat. Błysk w oku sprawia, że moje policzki oblewa rumieniec.
Oddaje
mu jego własność i spuszczam wzrok.
-
Dobry refleks – chwali, a ja oblizuje wargę z zakłopotania.
Dlaczego
nie potrafię nic z siebie wydusić? Zawsze miałam problem z chłopakami, ale od
jakiegoś czasu to się pogarsza. Najlepiej w ogóle się z nimi nie konfrontować.
Cóż… Moje życie miłosne wcale nie wygląda dobrze. Nie zajmuję się tego typu
sprawami i bez pytań „dlaczego”? proszę. Nie mam zielonego pojęcia i w bliskiej
przyszłości nie zamierzam się dowiedzieć. Chyba najlepiej jest mi samej. Nie
potrzebuje chłopaka.
-
Dzięki – drapię się z zakłopotania po karku i posyłam mu wymuszony uśmiech.
-
To naprawdę było niesamowite! Złapałaś go w ułamku sekundy! – zauważa i wiem,
że stara się podtrzymać rozmowę.
Zakładam
pasemko swoich turkusowych włosów za ucho. Zapuszczam je już tak długo, a one
nadal sięgają mi do biustu.
-
Wybacz, ale czeka na mnie… Moja… Dziewczyna – parskam jakieś kłamstwo zanim
orientuję, jak głupie ono jest.
Jego
źrenice rozszerzają się do granic możliwości. Milczy i jedynie przepuszcza mnie
w wejściu na pokład.
Zaciskam
pięści i wracam na miejsce. Tylko ja potrafię tak zrobić. Zrobić swoją
dziewczyną kobietę, która mnie przygarnęła.
-
Przyniosłam ci wodę – oznajmiam, kiedy widzę, że Nancy skończyła studiować
magazyn.
-
Zdążyłam się zorientować, kiedy rozmawiałaś z tamtym chłopakiem – przewraca
oczami i odkręca butelkę. – Całkiem niezły!
-
Nancy! – karcę ją. – I tak nic z tego nie będzie. Powiedziałam mu, że jesteś
moją dziewczyną.
Brunetka
zakrztusza się wodą i zaczyna niekontrolowanie kaszleć. Łzy napływają jej do
oczu, a twarz robi się cała czerwona.
Staram
się opanować sytuację i klepię ją po plecach. Po minucie Nancy się uspokoją i
wzdycha głęboko. Opiera się o fotel i kładzie swoją dłoń na klatce piersiowej.
-
Dziewczyną?! – mało nie krzyczy tak głośno, że cały pokład ją usłyszy.
Na
nieszczęście kątem oka widzę tego przystojnego blondyna, który zajmuje miejsce
za nami.
-
Shh – kładę jej palec na ustach. – Przepraszam, wymsknęło mi się.
Beszta
mnie wzrokiem i odwraca wzrok na okno.
-
Zwariuje z tobą, Kayla – kręci głową z politowaniem i nic więcej nie mówi.
*
Taksówka
podjeżdża pod stary dom urządzony w stylu wiktoriańskim.
Poczerniało
drewno dodaje tajemniczego nastroju. Dom wygląda na bardzo stary i ledwo
trzymający się w kupie.
Nie
pamiętam tego miasta. Żadnego szczegółu, żadnego parku, ani sklepu. Nancy
ciągle mi powtarza, że mieszkałam tu dopóki nie skończyłam sześciu lat. Potem
wyprowadziła się ze mną do Filadelfi. Nancy przygarnęła mnie do siebie, kiedy
moi rodzice zmarli. Mówi mi, że mieli wypadek samochodowy. Byli jej sąsiadami,
więc zorientowała się, że coś jest nie tak. Nikogo nie było w domu przez długi czas.
Pewnej nocy ktoś podrzucił mnie pod jej drzwi.
Do
tego oto domu. Byłam podekscytowana wróceniem do rodzinnego miasta.
Tylko
jest mały problem. Nie mam żadnych krewnych. Nancy twierdzi, że nie mam
rodzeństwa, ciotek, wujków, a nawet dziadków. Byłyśmy zdane na siebie.
Brunetka
wyjmuje z portfela banknot dwudziestodolarowy i wręcza taksówkarzowi.
Wyciągamy
swoje bagaże z bagażnika.
Włosy
Nancy powiewają pod wpływem chłodnego powietrza. Jest piękną 39 –latką. Ma
cudowne czekoladowe oczy, nieskazitelną cerę z drobnymi piegami. Prosty nos,
małe usta i niskie czoło. Oboje uszu ma wykolczykowane. Nie ma tam miejsca na
inne dziurki. Jest ich tysiące. Od płatka do chrząstki.
Idealne
brwi, idealnie wytuszowane rzęsy, idealna cała. Piękna figura, zgrabne nogi i
pokaźnych rozmiarów biust.
Nancy
może być marzeniem każdego faceta, ale ciągle jest sama i nie chcę znaleźć
sobie nikogo na stałe.
Nancy
szamota się z kluczami od drzwi. Po chwili znajduje właściwy i otwiera nim
zamek.
Drzwi
okropnie skrzypią. Tak samo podłoga, kiedy wchodzimy do środka.
Drewno
wygląda, jakby miało z tysiąc lat. Ściany pomalowane są na brąz i beż.
Po
prawej znajduje się duży salon z sofą, fotelami, stolikiem do kawy i kominkiem,
nad którym znajduje się telewizor.
Na
wprost kuchnia urządzona w stylu wschodnim. Schody zrobione z tego samego
drewna i tak samo skrzypiące prowadziły na piętro do mojego i Nancy pokoju oraz
jej gabinetu.
-
No to witam w domu, Kay – jej uśmiech
dodaje mi nieco otuchy.
Dopiero
po chwili zdaję sobie sprawę, że czuję się tu obco.
I
mam wrażenie, że wszystko w moim życiu przewróci się do góry nogami.
Autorka: Hej wszystkim! Jeśli ktoś w ogóle czyta. To mój pierwszy blog z 5SOS. Miałam świetny pomysł i postanowiłam go wykorzystać. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Pierwszy raz pisze opowiadanie Fantasy, nie wiem, co mnie naszło, ale naprawdę mi się podoba.
Rozdziały będą pojawiać się, co tydzień. Na razie regularnie, ponieważ mam sześć rozdziałów z zanadrzu. Później zobaczymy.
Czekam na waszą opinię. To od was zależy, czy dalej będę go prowadzić.
Ściskam! <3
Będę czytać :)
OdpowiedzUsuńA więc czekam z niecierpliwością,aż się rozkręci :)x
OdpowiedzUsuń