Nie
wiesz, kiedy się w kimś zakochujesz. Raz może być tak, że jesteście
przyjaciółmi od dzieciństwa albo na odwrót możecie się wręcz nienawidzić.
Oczywiście…
Czasami pojawiają się te wyjątkowe początki. Nie wiesz, kim jest ta osoba i tak
naprawdę cię to nie obchodzi, ale na jego widok serce szybciej ci bije i chcesz
się uśmiechać. Jednak nadal pozostaje ci neutralny.
Potem
przestaje być ci obojętny. Zaczynasz zwracać uwagę na jego charakter, wygląd i
inne detale. Zapamiętujesz szczegóły i myślisz o nim często.
Następnym
krokiem jest to, że zdajesz sobie sprawę, że lubisz go i chcesz spędzać z nim
czas. Wiesz, że ci się podoba. Ale nic nie jest idealne.
Może
okazać się, że jest żonaty, ma dziecko, jest mordercą, psychopatą albo ćpunem.
Lub jeden z najprostszych przykładów. Jest zajęty.
Tak
jest w moim przypadku. Ale moim problemem jest to, że ja nie chcę tego
przyznać. Nie chcę przyznać, że mi się podoba i, że go lubię. Odtrącam do
siebie tę myśl i skupiam się na innych sprawach. Nawet na nauce, która idzie
mi, jak spłatka.
-
Przestań się gapić – upomina mnie Leslie.
Siedzimy
na zewnątrz kafeterii i konsumujemy lunch. Do dzwonka zostaje jeszcze dziesięć
minut, a Sophie nadal się nie pojawia. Jesteśmy więc we dwie.
-
Nie gapię się – obruszam się.
-
Co w nim jest takiego cudownego? – pyta, przewracając oczami.
Luke
w tym momencie podrzuca kawałek żelka i łapie go w ustach.
Ktoś
mógłby powiedzieć, że to dziecinne i głupie. Ja mówię, że to zabawne i całkiem
słodkie.
-
Nic – wzruszam ramionami.
Nie
chce mówić o tym z Leslie. Po prostu nie potrafię mówić o swoich uczuciach i
wolę tego nie robić. Preferuję zatrzymać to dla siebie.
Leslie
patrzy na mnie „tym” wzrokiem.
-
Myślisz, że tego nie widać? Kay, jeśli chcesz o tym pogadać to…
-
Nie potrzebuję o tym rozmawiać, bo nic do niego nie czuję. On ma dziewczynę –
przypominam.
-
Masz rację, weź się za Calum’a – doradza i puszcza do mnie oko.
-
Chyba nie potrzebuję chłopaka do szczęścia – podejmuję. – To nie jest takie
proste, jak w filmie, więc nie biorę się tego. Wolę unikać rozczarowań i bólu.
-
Nie unikniesz tego, jeśli twoje uczucia do niego są prawdziwie, a on nadal
będzie z tą Sashą – mówi rozsądnie brunetka.
-
Dlatego nie chcę się w to angażować. Najlepiej zerwać z nim kontakt –
oznajmiam.
Leslie
w odpowiedzi śmieje się krótko.
-
Przypomnij sobie zeszły wieczór, w którym cię przytulił. Chciałabyś więcej
takich chwil, prawda? – unosi brew.
Jestem
zmęczona tym tematem i modlę się o dzwonek na lekcje. Mój wzrok opada ponownie
na ich stolik. Luke obdarza mnie krótkim spojrzeniem i, jak zwykle mrugnięcie.
-
Bronisz się od facetów murem i nie dopuszczasz ich do siebie. Jesteś
przyzwyczajona do bycia samej i… Kayla, słuchasz mnie? – bulwersuje się
Shallwood.
-
Jasne – przytakuję i uśmiecham się do Calum’a, który siedzi obok Hemmings’a.
Nagle
dzwoni dzwonek na lekcje. Wstaje od stolika i biorę do ręki tacę z pustą,
plastikową miską po sałatce.
Wszyscy
uczniowie schodzą się do wyjścia, więc robi się wielki tłok.
Leslie
trzyma mnie za rękę, żeby nie zginąć w tłumie. Nagle znikąd pojawia się Hood
obok nas.
-
Znajdziesz dla mnie czas po lekcjach? – pyta z zadziornym uśmieszkiem na
twarzy.
-
Nie wiem, czy zasługujesz na mój cenny czas – odpowiadam mu tym samym.
-
Nie masz wyjścia –wzrusza ramionami i
znika w tłumie.
*
Rozglądam
się z Calum’em na korytarzu, kiedy kończę ostatnią lekcję, ale nigdzie go nie
widzę. Nie ma mowy! Nie będę za nim latać, jak kretynka!
Stoję
przy parapecie przez chwilę, ale on nadal się nie pojawia. Goń się, Hood!
Wzdycham
poirytowana i kieruję się do schodów. Nie będę na niego czekać w
nieskończoność.
Wychodzę
ze szkoły, żegnając się ówcześnie z Leslie. Trzymam w rękach książki, które nie
chcą zmieścić mi się do torebki, a w tym czasie dzwoni do mnie telefon.
Kiedy
po niego sięgam książki wypadają mi z rąk na chodnik, a telefon przestaje
dzwonić.
-
Czekaj, pomogę ci – nieznajoma blondynka kuca obok mnie i pomaga pozbierać
podręczniki.
Nie
mogę zidentyfikować kim ona jest, dopóki nie podnosi głowy.
Staram
się, żeby moja szczęka za bardzo nie opadła, ale jestem w szoku. Sasha,
dziewczyna Luke’a pomaga mi pozbierać książki.
Co
ona tu robi? Skąd mnie zna? Jeśli w ogóle zna. I dlaczego mi pomaga? Co za
ironia. Naprawdę nie chcę mieć z nią nic do czynienia. Sam fakt, że jest ona w
związku z Hemmings’em jest niekomfortowy.
-
Poradzę sobie – stwierdzam i chwytam wszystkie podręczniki pod rękę.
Staję
na nogach w tym samym czasie, co ona i zdaję sobie sprawę, że jest ona
nienormalnie wysoka.
-
Jestem Sasha – wystawia smukłą dłoń w moją stronę.
Ma
szeroki uśmiech i duże, białe zęby. Jej długie blond włosy, falami opadają na
ramiona. Nie ma na sobie mocnego makijażu, jest za to ubrana w zwykłe jeansy i
czarny T-shirt. Jest bardzo piękna, trzeba to przyznać.
-
Kayla – ściskam delikatnie jej zimną dłoń.
-
Jesteś przyjaciółką Luke’a? Słyszałam o Tobie. To miło, że się tobą
zaopiekował. Jesteś nowa, tak? – spytała ciepłym głosem.
Przyjaciółką?
Serio? Czy ona jest zazdrosną desperatką, którą Luke okłamał?
Nie
jesteśmy przyjaciółmi. On się mną nie opiekuje. Czy on o mnie coś mówi? Skąd
wie, że jestem nowa? Nie mam ochoty na dłuższą rozmowę z nią, ale nie chcę być
niemiła.
-
Tak – kiwam głową ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
Gdzie,
do cholery, jest Calum, kiedy go potrzeba?!
-
Ja też przeprowadziłam się tutaj miesiąc temu i nikogo nie znałam, wiem jak to
jest. Ale spotkałam Luke’a i wszystko fajnie się potoczyło. Gdybyś miała wolny
czas to możemy wyskoczyć na kawę, czy na zakupy – dyskretnie proponuje.
Jestem
dosłownie w szoku, słysząc jej słowa. Mam ochotę odejść, ale wiem, że nie
powinnam.
-
Jasne – nawet nie wiem, dlaczego to mówię.
-
Szukałem cię – nagle przy moim boku pojawia się Calum, który kładzie dłoń na
moich plecach, a po chwili doszedł do nas Luke.
Świetnie!
Naprawdę, cudownie! Tego chcę, żeby chłopak, który mi się podoba, na moich
oczach całował się ze swoją dziewczyną. Muszę jak najszybciej wyleczyć się z
tego pieprzonego zauroczenia.
-
Ja ciebie też – oznajmiam. – Idziemy?
-
Jasne – uśmiecha się. – Cześć – mówi do nich i odwraca się, chwytając mnie za
rękę.
Posyłam
im blady uśmiech i ruszam za brunetem do jego samochodu.
Nigdy
więcej nie chcę znaleźć się w tak niezręcznej sytuacji. To najgorsza rzecz na
świecie.
-
Poczekaj chwilę, muszę coś sprawdzić w bagażniku – mówi Hood i kieruje się na
tył samochodu.
Sięgam
do klamki, żeby otworzyć drzwi od strony pasażera i włożyć książki do środka,
kiedy czuje obcą dłoń na moim łokciu.
-
Jak się dzisiaj czujesz? – pyta Luke, świdrując mnie swoimi niebieskimi oczami.
-
Dobrze – kiwam głową i ze zdenerwowania oblizuję wargi.
-
Serio? Nie musisz mnie okłamywać – Luke delikatnie się uśmiecha i wydaje się
być wyluzowany w moim towarzystwie.
W
tym momencie zaczynam rozumieć, że jeśli chcę przestać ciągle o nim myśleć i
„odkochać się” powinnam przestać spędzać z nim czas, przestać rozmawiać,
widywać się i wszystko, co jest możliwe. Po prostu odizolować się.
-
Wiesz, co? To, co wczoraj się wydarzyło… Zachowujmy się, jakby nic się nie
stało, dobra? Jakby tego nie było, okej? Nie chcę, żebyś przeze mnie musiał
okłamywać swoją dziewczynę. Jeśli to jest jakiś problem, to nie musimy ze sobą
rozmawiać – wzruszam ramionami, udając obojętną.
Bardzo
trudno mi to przychodzi, ale staram się tego nie pokazywać.
-
To nie problem. Sasha jest trochę zazdrosna, ale to tyle…
-
Daj spokój – przerywam mu. – Nie chcę się wtrącać.
-
Jeśli nie chcesz się ze mną zadawać, w porządku – odsuwa się. – Ale to nie
zmieni tego, że muszę cię chronić i sprawić, żebyś była bezpieczna.
Te
słowa sprawiają, że grunt usuwa mi się spod nóg. Nie mogę uwierzyć, że mówi
takie słowa, do mnie. Do dziewczyny, którą zna zaledwie dwa tygodnie i nic do
niej nie czuje.
Takie
słowa powinien powiedzieć swojej dziewczynie. Ciekawe, czy to robi?
-
Cześć, Luke – uśmiecham się do niego smutno i wsiadam do samochodu.
*
Siedzimy
z Calum’em w kawiarni, jedząc na spółkę kawałek sernika, popijając mrożoną
kawą. To wielka bomba kaloryczna, której normalnie bym nie zjadła, ale mam podły
humor. A to wszystko przez Luke’a. Mąci mi w głowie. Mam sprzeczne emocje. Chcę
mu ufać, ale nie wiem czy mogę. Czuję się niepewnie w jego towarzystwie i nie
wiem, czego mogę się spodziewać z jego strony. Poza tym ma dziewczynę! To od
razu sprawia, że wolę trzymać się na u boku.
-
Kayla, słuchasz mnie w ogóle? – Calum pstryka palcami tuż przed moim nosem.
-
Co? Tak – kiwam energicznie głową.
-
Powtórz ostatnie zdanie – poleca.
-
Chcę obronić wszystkie zagrożone gatunki wielorybów w oceanie śródziemnomorskim
– żartuję
-
Zabawne – prychna. – Co jest?
-
Nic – odparłam od razu.
-
O co chodzi z Luke’m? – pyta oblizując widelczyk.
-
A o co ma chodzić? – zgrywam głupią i nabijam kawałek ciasta.
Czy
on się domyśla? Błagam nie! Nie potrzebuję tego. Luke jest jego przyjacielem,
pewnie wszystko mu wygada. Nie mam ochoty na to.
-
Okej, możesz udawać, że nic między wami…
-
Nie ma niczego między nami! – warczę.
Ten
temat mnie frustruje. Niech on się nie wtrąca. Nie potrzebuje żadnego kazania,
ani porady. Poradzę sobie z tym sama.
A
Calum nie jest pieprzoną przyzwoitką. Niech się nie wtrąca w nie swoje sprawy.
Od
razu tracę apetyt i z nerwów rozbolewa mnie brzuch. Mam ochotę wrócić do domu i
schować się pod kołdrą.
-
Wrzuć na luz – unosi ręce w geście obronnym. – Złość piękności szkodzi.
-
Nienawidzę cię – warczę i wbijam widelczyk w kawałek ciastka.
*
Czekam
na Nancy, aż wróci z pracy, żebyśmy razem mogły ugotować kolację. Równocześnie
słucham muzyki na laptopie i przeglądam Facebook’a.
Ten
dzień jest strasznie dziwny. Od początku do końca.
Nie
mogę do końca uwierzyć w to, co powiedział Luke. Albo raczej w jego słowa. I do
tego Sasha. Jest taka miła i wydaję się być przyjacielska. Gdybym nie
wiedziała, że jest w związku z Hemmings’em to pewnie wyskoczyłabym z nią na
kawę. Fakt, że są razem odtrąca mnie.
Wczorajszy
dzień to norma w porównaniu z dzisiaj. Wczoraj zawiozłam na trening Ginger, a
potem nawet dogadałam się z Ashton’em.
Właśnie!
Obraz!
Pamiętam
o tym, jak wczoraj Ginger napomniała, że uwielbia autora obrazu, który wisiał u
nas w przedpokoju.
Wyjmuję
słuchawki z uszu i zbiegam na dół. Ten obrazek to nie żadne arcydzieło. Zwykła
martwa natura w ciemnych, nieprzyjemnych kolorach.
Poza
tym jest oprawione w grubą, ciemnozieloną ramkę. Nie ma tu żadnego podpisu.
Może jej się pomyliło? W każdym razie to dziwne.
Odchylam
obraz od ściany i tam małymi literkami w dolnym rogu jest wypisany autograf.
Czarnym tuszem widnieje napis: David
Silver.
A
kim, do cholery, jest David Silver? Przepraszam, ale czy Nancy jest jakąś
wielbicielką beznadziejnych obrazów? Artystyczna dusza się w niej obudziła?
Jestem
lekko zdezorientowana, ale również i zaciekawiona, więc postanawiam wyszukać
jego nazwisko w Internecie.
Wracam
na górę do swojego pokoju, gdzie jest o wiele cieplej, niż na dole. Wpisuję w
Google imię i nazwisko autora, ale nie pojawia się żadna grafika. Są strony,
ale nie mające nic wspólnego z malarzami.
Aż
w końcu na dole znajduję link. Jest to strona internetowa pewnego liceum w
Santa Monica. W zakładce opisane są zjazdy licealne sprzed kilku lat.
Jest
dużo zdjęć. Imię i nazwisko tej osoby pojawia się na przełomie lat 2000/2001r.
Jest tam zdjęcie grupowe przy ognisku.
Kolejno
przyglądam się wszystkim twarzom, aż dostaję szoku.
W
środku siedzi mój ojciec!
Elie: Ciągle zastanawiam się, dlaczego tylko trzy komentarze? Nie podobał wam się ostatni rozdział? Jeśli tak to możecie mi o tym powiedzieć, naprawdę. Po prostu smutno tak wchodzić na bloga od tygodnia i widzieć, że nic się nie kręci.
Nie chciałam wracać do tego limitu, ale chyba będę musiała. Jeśli wy w ogóle chcecie dalej, żebym go prowadziła.
Teraz pomyślicie, że jestem straszna! Przepraszam za tą notkę, ale chcę być z wami po prostu szczera.
Miłego wieczoru <3
10 KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ
Boski :3
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńZajebisty!! Czekam na next! :)
OdpowiedzUsuńMega rozdział ! Czekam xx
OdpowiedzUsuń+ załatwiłam Ci dwóch nowych czytelników, którzy obiecali zobaczyć i przeczytać :* :D
mega!
OdpowiedzUsuńczekam już na następny :D
OdpowiedzUsuńświetny! pisz dalej :D
OdpowiedzUsuńjasne że chcemy żebyś pisała :D ludzie komentujcie
OdpowiedzUsuńuwielbiam twoje ff :D
OdpowiedzUsuńJeszcze ja i już będzie 10 komentarzy! Rozdział jak zawsze boski, teraz czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńTo jest ZAJEBISTE! Teraz czekam na nn :D
OdpowiedzUsuń